Fundacja Przystanek Schronisko
Numer konta bankowego:
PL 67 1050 1243 1000 0090 3014 0421
SWIFT: INGBPLPW
KRS: 0000431376
NIP: 6351830983

 

Chudzinka Tosieńka, czyli historia maciupeńkiej drobinki o wielkim sercu!

A oto historia Tosieńki w opowieściach Agaty, opiekunki z domu tymczasowego...

 

 

 

16 listopada 2012 r.

Tosieńka zostaje znaleziona i przywieziona do schroniska. Bardzo źle znosi warunki w schronisku, ma bardzo dużą niedowagę, liczne zmiany na skórze, ogromny łupież. Pomimo znacznej niedowagi Tosia odmawia jedzenia w schronisku, musi szybko znaleźć dom tymczasowy.

 

8 grudnia 2012 r.

W schronisku jest Dzień Otwarty, wolontariuszka Agata daje Tosieńce u siebie dom tymczasowy!

 

9 grudnia 2012 r.

Tosia do schroniska trafiła już w nie najlepszej formie, a potem było tylko gorzej. Sunia jest bardzo wychudzona (przy 38 cm w kłębie waży 5 kg) i odwodniona. Z uwagi na długotrwałe zapchlenie, jej skóra jest pokryta strupami, zaczerwienieniami, wyłysieniami. Łupież z Tosi sypie się jak śnieg z nieba.  Od wczoraj sunia ma biegunkę. W nocy i dzisiaj niestety w kale już była krew i to w dużej ilości. Tosia jest bardzo oporna jeżeli chodzi o podawanie leków - niestety w żaden sposób nie byłam w stanie podać jej smecty, stąd też poniedziałkowa wizyta u lekarza została zrealizowana dzisiaj.

Tosia dostała kroplówkę i dwa zastrzyki, które mają pomóc jelitom Tosi oraz ogólnej kondycji, w tym skóry. Jutro i pojutrze jedziemy na powtórkę zastrzyków. Dzisiaj głodówka - Tosia jest nerwowa i wszędzie szuka jedzenia  Od Wetki dostałyśmy specjalne chrupki, które zaczynamy małymi partiami podawać od jutra rana dopiero ... Biedna Tosia  Jeśli uda się Tosię ciut postawić na nogi, Wetka zabierze się za walkę z pasożytami i robalami, czego w obecnym stanie fizycznym suni nie jest w stanie zrealizować.

 

 Poza tymi wszystkimi fizycznymi niedomaganiami i ogólnym wycieńczeniem organizmu, Tosia bardzo lgnie do człowieka. Pragnie jego uwagi, pieszczoty, bliskości. Tak na prawdę powinna mieć na imię Lizolda - jest w stanie zalizać człowieka na śmierć! Pcha się do lóżka oj pcha! Zatem w nocy, w wyrku u nas tłok  Nie ma w niej grama agresji - jedynie takie "ja", "ja", "patrz na mnie, na mnie, nie na nią", "mnie pogłaskaj, mnie!". Z moją sunią się jak najbardziej dogadują - nie było próby sił. Kotów się jeszcze trochę obawia - ale one są bezpardonowe, więc nic dziwnego  Jest bardzo skoczna.

Ma bardzo długie łapki i gdyby była człowiekiem to wygląd jej wskazywałby na anorektyczną modelkę. Niestety z czystością w domku bywa różnie ... Kupska jeszcze nie miałam przyjemności sprzątać, natomiast siknąć Tosia lubi ... choć poprzedza to sygnałami, które uczę się rozpoznawać. Wygląda to niestety tak: sygnalizacja i już natychmiast na dwór, bo inaczej klops. Zatem biegam we dnie, w nocy ... Mam nadzieję, że z czasem jakoś poradzimy sobie z tą sytuacją.

Łupież oj mamy wszędzie  Drapie się Tosia potwornie  Swędzi ją skóra - jest nerwowa przez to i niespokojna. Niestety na razie nie mogę jej wykąpać w przeciwłupieżowym szamponie, ponieważ wczoraj była kąpana w insektobójczym i musi minąć czas jakiś, aby powtórzyć kąpiel, no i środki w kropelkach lub zastrzyku, jak pisałam wyżej będzie można podać nieco później, jak już Tosia będzie normalnie jadła i się załatwiała. Dzisiaj zostawiliśmy zwierza same na 3 godziny. Wszystko było w jak najlepszym porządku. Jutro już dłuższa samotność je czeka - oboje z mężem idziemy do pracy, zatem się okaże. To na tyle o Tosi. Tekst do ogłoszeń zrobię niebawem.

 

10 grudnia 2012 r.

 Dzisiaj Tosia została z moją sunią Kasią same na całe 9 godzin! Tosia rozumie, że ma zostać i pilnować domku. Nie skuczy, nie szczeka, nie drapie. Byłam pewna, że tyle godzin nie wytrzyma bez siśków lub kupska, więc przygotowana byłam na sprzątanko. A tutaj miła niespodzianka - czyściutko wszędzie, nc nie nabrojone. Sunie grzecznie się zachowywały. Przed 18.00 pojechałyśmy z Tosią do Wetki. Tosia wzbudza zainteresowanie w poczekalni ponieważ jest bardzo ciekawska i wszędobylska a przy tym niesłychanie pozytywna  Kolejny zastrzyk zaliczony. Kupska pojawiają się rzadko, bo Tosia bardzo niewiele je - zgodnie z instrukcją Wetki, ale nadal są rzadkie. Od dzisiaj podaję również Tosi Nifuroksazyd. Tosia w samochodzie zachowuje się bardzo dobrze - jest świetnym materiałem na fankę motoryzacji i podróży. Niech no tylko trochę pojeździ ...

 

11 grudnia 2012 r.

Tosia jest bardzo dzielna u weterynarza. Dostałam dla niej antybiotyk do podawania od jutra przez sześć kolejnych dni. Od wczoraj przez pięć kolejnych dni podaję Nifuroksazyd. Dostałam też od Wetki pipetę z reparatem przeciwpchelnym do zakropienia Tosi za parę dni oraz dawkę szamponu przeciwłupieżowego, aby wykąpać ją ok. 3 x ale to dopiero najwcześniej za kilka dni po podaniu środka przeciwpchelnego. No i jeszcze dostałam kolejne 1/2 kg karmy dla Tosi. Mogę jej już serwować normalne porcje, a po paru dniach włączyć ryż z mięskiem. Całe szczęście bo Tosia jest tak roztrzęsiona z głodu i pobudzona, że chce nas tu wszystkich zjeść, a w nocy nie może spać, bo myśli o jedzeniu!!! No to tyle chyba... Aaa ... Tosia szczeka bardzo na duże psy.

 

 

 12 grudnia 2012 r.

Co do Tosi i jej kontaktów z kotami ... Te od wczoraj uległy zmianie kompletnej. Tosia już wcale się kotów nie boi, nawet ich nie unika, nie obchodzi też z daleka. Ona je MOLESTUJE w dosłownym tego słowa znaczeniu biega za nimi, napiera na nie, wylizuje ... no szkoda mi gamoni moich, bo są totalnie zdziwione. 
Tosia to żywe srebro! No nawet powiem, że narzucająca się. Nie można się wprost od niej opędzić! Zdradza też żywe zainteresowanie zabawkami - chętnie je tarmoli i biega za nimi. Już dwie najbardziej ulubione zabawki mojej Kaśki poległy na placu boju ... Moim zdaniem Tosia jest dużo młodsza, niż ocenił ją wet w schronie. Widocznie popatrzył na boroka, posiwiałego, wyłysiałego, chudego kostropaciucha i wpisał 7 - 8 lat na tzw. pałę. Wetka na Paderewie zajrzała Tośce w japkę (choć z trudnością...) i stwierdziła, że wg niej to ma ona 2 - 3 lata ... Zatem wg mnie najlepszy możliwy zapis dot. wieku Tosi jest na fb:
"Z uwagi na znaczne wychudzenie, wyniszczenie i rażące zaniedbanie, jej wiek oceniono na 7 - 8 lat. W obecnej chwili nie ma pewności, czy trafnie." Tosia ma bowiem ząbki w bardzo dobrym stanie, no i przejawia zachowania młodego psa. Który 8 - latek pochłania zabawki? Ja takich nie znam, ale może ... Sama nie wiem.. 
U weta Tosia dostała kroplówkę i w sumie cztery zastrzyków - dwa pierwszego dnia oraz po jednym w dwa kolejne dni. Od dzisiaj kontynuujemy antybiotyk w tabletkach. Potem walka z pchłami, łupieżem i dopiero odrobaczenie ... A w międzyczasie futrowanko, żeby między kości i skórę wcisnąć conieco ...

 

21 grudnia 2012 r.

Przepraszam za brak relacji nt. Tośkowego żywota, ale ostatnio przedświąteczna gonitwa ogranicza mi czas totalnie. Zatem tak z grubsza:

  1. Tośka przybrała pięknie, nie widać już sterczących kosteczek. 
  2. Łupież zdecydowanie gorzej na Tośce się czuje, jej błyszcząca sierść widać go zawstydza. 
  3. Tośka pała niezdrowym uczuciem do moich kotów - aż się trzęsie na ich widok, nie odstępuje ich na krok, namiętnie wylizuje im uszyska i podjada jedzenie (wskakując na stół ...). 
  4. Walczę z jej nałogiem conocnego budzenia mnie w nocy na siku i kupę - mam już niewielkie osiągnięcia w tym zakresie . 
  5. Tośka jest wesoła, żywa, kocha człowieka, uwielbia przeciąganie się zabawkomym sznurem. 
  6. Nie ma żadnego problemu z utrzymaniem czystości w domu - żadnego! A jak jest na skraju wytrzymałości to tak dosadnie daje o tym znać, że tylko głupol by się nie zorientował 
  7. Nie ma lęku separacyjnego - zostaje sama (z moją trzódką ale bez ludzi) w domku na długie godziny czasami i jest wszystko GIT. Domku PRZYBYWAJ!!! Po świętach jadę z Tośką do weta na odrobaczonko planowe. POZDRAWIAMY Z DT!!!

 

 

 

24 grudnia 2012 r.

Tośka liże wszystko, wszystkich i wszędzie. Najgorsze jest to, że można z ustem swym trafić, zaraz po kocim zadku FE FE FE.
Tośkowa sierść lśni, bo wykapana została w przeciwłupieżowym szaponku. Była bardzo, bardzo grzeczna. Nie budzi mnie również już w nocy na sikanko, z czego się bardzo cieszę.
Po świętach mam plan, aby jechać do wetki na odrobaczonko planowane. Poproszę, aby zbadała Tosię, ponieważ coraz częściej zdarza jej się kaszlnąć pokenelowo Pisałam już o tych zachowaniach wcześniej. Teraz zaczynają się pojawiać częściej, co mnie martwi. Dodatkowo też Tosia zaczęła popiskiwać, kiedy bierzemy ją na ręce. Wydaje się, że bolą ją okolice podpaszek przednich Mam nadzieję, że to nic poważnego - ale martwię się i poproszę wetkę o sprawdzenie.

Jakoś w przedświąteczne sprzątanko Tośka angażuje się słabo ...

  

 Zabawy Tosi w domu tymczasowym:

 

 

 

 

Tosiowy z kotami żywotek

 

 

 Tosia i jej przyjaciel Kot życzą wszystkim Wesołych Świąt!


   

Tosia uwielbia zabawę kamyczkami




27 grudnia 2012 r.

Byłyśmy dzisiaj u doktorka - Tochna w pupsko dwa zastrzycory dostała - bardzo ją szczypało, jutro antybiotyk podaję Tośce w tabletce rano i wieczorem, a w sobotę powtórka antybiotyku w zastrzyku i przy tym kontrola - czy leki dają efekty tzn., czy Tosie nie będzie mordował "kaszel" przepotworny. Dodatkowo dostała Tosia tabletkę na odrobaczenie - podałam dzisiaj, zgodnie z zaleceniem doktorka. Tableta podobno o silnym działaniu, ponieważ - jeśli jest Tosia zarobaczona - istenieje duże przwdobodobieństwo, że może wydalać robale i poprzez kasłanie ... Dzisiaj już Tosia w klinice nie była ciekawską iskierką. Dygotała na całym ciele, w poczekalni siedziała przy mojej nodze nie ruszając się wcale, a w trakcie osłuchiwania była niestety okropnie niegrzeczna ... Na szczęście jest malutka więc jakoś wspólnie z panem doktorem daliśmy radę jej ekwilibrystykom ... Zatem trzymajcie kciuki za Tosię! Sama mam nadzieję, że już dzisiejsza noc będzie spokoniejsza ...


3 stycznia 2013 r.

Cześć Cioteczki! Oto ja - elegantka Tosia! Wyluzowany

Szerzę tu w Sosnowiejcu nowe trendy!
Dzisiaj Romina niestety ponownie wyciągnęła mnie do wetki - jak ja tego nie cierpię Od zastrzyków urósł mi garb! Romina od trzech dni wygrzewa go i masuje - zawzięła się kobieta... Nic to - skoro lubi Dzisiaj wetka mnie ponownie osłuchała, obejrzała - stwierdziła, że nie ma niepokojących szmerów. Niestety jednak nadal kaszlę i kicham. Dlatego też wetka przykazała Rominie kontynuację podawania mi antybiotyku, dodatkowo ma mi też podawać flegaminę - 2 x dziennie po pół tabletki (i fajno, podjem więcej parówek, w których chowa wszystkie te medykamenty i sądzi, że nie wiem) a w sobotę ... no nie w sobotę znowu do wetki i znowu dostanę zastrzyk - tyle, że w pupsko. To będzie taki specyfik wzmacniający odporność. Kiedy to się wreszcie skończy? Ojojoj. To na tyle. Pozdrawiam Was serdecznie. Tosia.
P.S. Acha - ważę już 6,5 kg

7 stycznia 2013 r.

Tosieńka już niedługo idzie do domku stałego (środa - czwartek).
Fakturka za Tosieńkę, zakończenie leczenia Tosieńki w środę!


 

Więcej zdjęć Tosi znajdziecie tutaj:

https://picasaweb.google.com/118380588009733343934/Tosia108412WDomuTymczasowym?noredirect=1#

9 stycznia 2013 r.

No to kochane cioteczki ja Tosia - piszę z nowego, wspaniałego domku!!! W sobotę byłam z Rominą sprawdzić, czy mi się spodoba i spodobało się BARDZO Nawet jak wyszłyśmy w końcu z Rominą to smutno mi się zrobiło i popiszczałam sobie chwileczkę. Dzisiaj byłyśmy z Rominą na drugiej wizycie u miłych Państwa - Agaty i jej Rodzoców i tym razem zostałam z nimi już na zawsze Mieszkam w Sosnowcu na Osiedlu Milowice. Jestem tu tak na prawdę dzięki Tofikowi, który zmarł w listopadzie ub. roku po 13 latach wspólnego życia z moimi nowymi ludźmi. Tata Agaty jest w domku, zatem nie będę zostawała sama. Mama i Agata pracują, ale popołudnia i noce (planuję wlot pod Agatkową kołdrę) będziemy spędzać już w komplecie. Agaty brat mieszka z żoną w Jaworznie i mają podobnie jak ja - znajdkę Luśkę Mam nadzieję, że już niedługo ją odwiedzę i się zaprzyjaźnimy! Moi nowi Państwo mają ogród działkowy i od wiosny to tam będę spędzać z nimi długie popołudnia. Ach kochane ... Lepiej nie mogłam trafić. Acha, Agata była kiedyś wolontariuszką w sosnowieckim schronisku - tak, że rozumie Waszego ciotki na naszym punkcie fioła Agata i jej Mama przekazały na ręce Rominy 90 zł na leczenie Waszych podopiecznych oraz kosztowne, kardiologiczne lekarstwa, które nie zdołały już pomóc Tofikowi ... To tyle, pewnie za jakiś czas napisze znowu - pozdrawiam i zapraszam na foto - relację z mojego domku Romina "napstrykała":


13 stycznia 2013 r.

Tosia w nowym domku!
Tośka bardzo szybko się u nas zaaklimatyzowała. Jest bezproblemowym i kochanym pieskiem. Całe dnie najchętniej spędziłaby na (za)lizaniu, przytulaniu i głaskaniu. Pomiędzy tym oczywiście musi się znaleźć czas na zabawę sznurkiem, gryzieniem kości lub sporadycznym wyglądaniem przez balkon - ciekawska Tosia
Spacery to kolejna rozrywka w szczególności w tej chwili bo przecież zabawy na śniegu są superowe.
Wszyscy nasi znajomi nie mogą się nadziwić, że tak szybko nasza psina wróciła do zdrowia - oczywiście wszystko dzięki Agacie. Aaa...chciałam jeszcze zameldować: karma kupiona, szampon kupiony, nowe szelki są (na zdjęciu), czekamy jeszcze na adresówkę.
PS: Tosia pozdrawia Agatę

 

 

Opowiastka o Tosieńce - autorstwa Marzeny!

 

Co to było? Co się stało?

 

- Co to było? - pyta zlękniona dusza.

- Ale co? - odpowiada głos gdzieś z boku.

- No ten huk, co to było?

- Ach to, to tylko pora karmienia, ludzie trochę hałasują miskami.

- Pora karmienia? A kto tu myśli o jedzeniu? - Samotna Dusza nie potrafi pojąć, jak ktokolwiek może jeść w takim miejscu. Kraty prze sobą, ściany wokół, a obok wyje pies..nie, nie jeden...dziesiątki psów wyje, szczeka i skamle. Nie jeden woła i płacze, ale niezrozumiany przez nikogo milknie po chwili. Ich głosy jednak wciąż się niosą po tym miejscu. I jak tu jeść?

Nie da się przełknąć nawet kęsa, choć brzuszek od dawna pusty, a zimno wdziera się w kości. Kości nie osłonięte niczym poza skórą. I Wciska się Mała Duszyczka w kąt boksu, tuli się do ściany z nadzieją, że ta choć trochę ją rozgrzeje. Jednak ściana pozostaje zimna, jedzenie leży w misce, a Mała Dusza patrzy tępo przed siebie – to nie tak miało być...

 

Co się stało z moim życiem? - pyta siebie. Przecież, gdzieś musiał zostać jej pan, przyjaciel. Gdzie on odszedł? Czemu go tu nie ma? Nie mieli wiele...wiele dni głodowali, jedząc marne resztki, wokół było trochę brudno i pchły skakały po sierści, ale to nie było ważne, ważne było ciepło człowieka, jego głos budzący co rano, dłoń, która gładziła po grzbiecie... GDZIE ON TERAZ JEST? Gdzie... bo tu go nie ma. Tu jest tylko zniechęcenie i strach. Tu jest tylko kąt w pustym boksie i dziwne jedzenie. I chłód, nie tylko ten jesienny, ale też chłód braku nadziei....

 

Samotna Dusza w schroniskowej rzeczywistości nie radziła sobie. Krucha i delikatna nie potrafiła pojąć, że człowiek do niej nie wróci. W listopadzie, kiedy trafiła do schroniska była już w złym stanie fizycznym. Sunia nie chciała jeść, była osowiała. Skóra po długotrwałym zapchleniu pokryła się strupami, a sierść ze stresu sypała się wraz z łupieżem. Z dnia na dzień jej stan się pogarszał. Nie da się walczyć z chorobami, gdy serce nie ma wiary w lepsze jutro.

 

Skulona istotka w głębi boksu 8 grudnia zainteresowała jedną z wolontariuszek, ta nie zastanawiając się długo wzięła sunię na spacer, a następnie podjęła decyzję – i tal Sunia stała się Tosią i trafiła do domu tymczasowego.

 

I stał się cud. Z zalęknionej, zniechęconej istotki z godziny na godzinę wychodziła sunia pełna życia, kochająca człowieka! Choć jej stan fizyczny jest bardzo kiepski (sunia ma ok 40cm w kłębie i wazy tylko 5 kg) to, gdy tylko poczuła się znów kochana od razu poprawiło się jej samopoczucie!

 

Ile Tosia ma lat? 3? 4? Może 5... nie ważne to teraz, ważne jest że przez te lata była rozpieszczana, choć czasem się jej rodzinie nie powodziło , a w zamian ona kochała człowieka całym swym sercem. Gdy człowiek się zgubił, dom zatracił w nieznanym sunia nie miała po co żyć....teraz w DT znowu może być sobą – grzeczną sunią, nie narzucającą się, ale łaknąca każdej minuty z człowiekiem. Rozdającą całusy na każdym kroku. Bawiącą się zabawkami z takim zapałem, że te niestety często tego nie przeżywają

Tosia bez problemu dogadała się z sunią rezydentką, a kotów z początku troszkę się bała, wolała omijać te dumne stworzenia. Jednak już po kilku dniach przywykła do ich obecności, co więcej teraz chodzi za nimi krok w krok i zaczepia, liżę i nie daje im spokoju. Bez problemu zostaje sama (wraz z innymi czworonogami) w domu. Nie szczeka, nie wyje, nie piszczy i nic nie niszczy! To psi aniołek! Uwielbia spać w łóżku, musi nadrobić te kilka tygodni zimna i teraz grzeje się jak tylko może. Potrafi utrzymywać czystość w domu.

 

Tosia odwiedziła już weterynarza, gdzie dostała dwa zastrzyki, które wspomóc mają pracę jelit i dopomóc skórze. Czeka ją jeszcze kilka wizyt u doktora, a gdy stan fizyczny się poprawi zostanie odrobaczona – w tej chwili byłoby to niebezpieczne.

 

Popatrz tylko na nią... popatrz i zapytaj siebie – jak można jej nie pokochać? Jak można skrzywdzić?

Nie można...